JO-flesz: Monte Alban, Oaxaca
Już miało mnie tu nie być, bo ruiny to ruiny, czym się tu zachwycać, bo lepiej oddychać przyjaznym powietrzem Ixtlanu niż tłuc się busem na taką wysoką górę, bo to znowu turystyczne i wszędzie będą Japończycy i Amerykanie. Ale że do Oaxaki i tak trzeba było wrócić, żeby pojechać do San Cristobal, a transporty tak się posklejały, że jednak czasu jak akurat na jakieś pobliskie kamienie, CZEMU NIE. I tak mogłem poznać niezwykłą historię zapoteckiego miasta Monte Alban.
Komentarze
TAG