JO-flesz: europejskie ostatki we Frankfurcie
Podróż jak na razie układa nam się wybornie. Emigracja niby do Ameryki Łacińskiej, a tu niespodzianka: pierwszy dłuższy przystanek w starych, dobrze znanych Niemczech – Ameryce Europy (w sensie znanych przysłowiowemu człowiekowi, ja tu byłem pierwszy raz).
Frankfurt od lat każdemu prawdziwemu Polakowi może kojarzyć się tylko z jednym – rokiem 1974 i niezrealizowanymi marzeniami o mistrzostwie świata w piłce kopanej. Wszystko przez spisek pogody i organizatorów. 42 lata później ta pierwsza nadal nie rozpieszcza Frankfurtczyków i przyjezdnych. Ale na 3-godzinny wypad z lotnisko i z powrotem było jak malowanemu koniowi. Zobaczyliśmy ładny ratusz, zjedliśmy wursta, napiliśmy się Paulanera i już pani wołała nas, żeby siadać wygodnie i zapinać pasy. Przed nami Meksyk i Cancun. Historia dopiero się zaczyna.