Karnawał w San Cristobal de Las Casas
Pobyt w San Cristobal de las Casas miał konstrukcję klasycznego zakalca o odwróconych proporcjach: wyśmienity środek otoczony przez chujowy spód i wierzch (w sensie, że ani początku, ani końca…
Pobyt w San Cristobal de las Casas miał konstrukcję klasycznego zakalca o odwróconych proporcjach: wyśmienity środek otoczony przez chujowy spód i wierzch (w sensie, że ani początku, ani końca…
Wczoraj po 225 latach otwarto w Polsce Świątynię Opatrzności Bożej. Piękna sprawa, sama świątynia już chyba mniej. Ale wiadomo, katolicyzm rządzi się swoimi prawami, a jednym z nich jest…
Już miało mnie tu nie być, bo ruiny to ruiny, czym się tu zachwycać, bo lepiej oddychać przyjaznym powietrzem Ixtlanu niż tłuc się busem na taką wysoką górę, bo…
Pyk. Miesiąc podróżowania i siebie poszukiwania za mną. Jeszcze przed chwilą zastanawiałem się, na ile przydatne w tym procederze będą moskitiera, szara taśma i szybkoschnące majtochy, dziś z nostalgią…
Bondowska parada z okazji Dia de los muertos w CDMX była oczywiście tylko preludium do PRAWDZIWYCH obchodów tego chyba najważniejszego dla Meksykanów święta w roku. Ot, folklorystyczna ciekawostka, którą…
Już tam nawet nie wiem dokładnie, czy najpierw było jajko w postaci pomysłu na paradę z okazji dnia zmarłych, czy kura o nazwie „Spectre”. W KAŻDYM RAZIE bądź w…
5 dni w Mexico City (Ciudad de Mexico, CDMX, DF, deefe), a czuję, jakbym spędził tutaj miesiąc. Wrażeń i obserwacji tyle, że mogłoby z nich wyrosnąć kilka tęgich wpisów….
W zasadzie to było 25, prawie 26 godzin, ale pomyślałem, że 24 w tytule lepiej się sprzedadzą. Wybaczcie mnie te małe kłamstewsko. A skoro już przy prawdzie jesteśmy, to…
„Raj” i „osz kurwa, ja pierdolę” – to dwa określania, która najczęściej padały z ust Żony i moich przez ostatnie dwa dni meksykańskie. Po turystycznym – mimo wszystko -…
Tulum tulumem, hiszpański hiszpańskim, rutyna rutyną, a tora! tora! tora!, ale w końcu w podróżowaniu chodzi głównie o to, żeby się przemieszczać. No to wio! Dziś opuszczam gościnne miasto…